Zebrało mi się na nocne przemyślenia, wspomnienia. Głównym powodem byli faceci na stardoll, od tego się zaczęło. Czy naprawdę 17letni (i w górę), hetero chłopak może siedzieć na takiej stronie? Jaką mamy pewność z kim rozmawiamy w sieci? Czy warto ufać wirtualnym znajomym? Po jasną cholerę kopiować innych? ...
Chciałabym napisać z tego miejsca, że sieć dała mi wiele dobrego. Wspaniałych ludzi, bez których moje życie potoczyłoby się całkiem inaczej. W internecie także dużo się nauczyłam, ale nie zawsze miał on same plusy. Myślę, że w wieku XXI popkultura niszczy w nas to co najcenniejsze... Kreatywność, odwagę, empatię. Jasne jest, że coraz więcej związków zaczyna się na facebooku, chociażby tzw, zaczepki. Dlaczego? Czy nie potrafimy już przeżywać tego po stokroć lepiej i wyraźniej w rzeczywistym świecie?
Mam do Was małą prośbę.. Bądźcie sobą. Jest to klucz do sukcesu. Szukajcie przygód, korzystajcie z każdego dnia. I nie mówię tutaj o wycieczkach rowerowych dookoła świata, ale chociażby o zwykłym uśmiechu do drugiego człowieka, bo naprawdę może on kolosalnie zmienić Wasze życie.
P.S. ten post to zlepek moich myśli, które wpadały mi do głowy w przeciągu sekund, także nie ma większego sensu.
Popieram to w 100%. nie warto udawać kogoś, kim się nie jest, kreować sobie jakieś alter ego. To wszystko prowadzi donikąd i jest jedynie stratą czasu. Bądźmy sobą i cieszmy się każdym dniem :)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńAzo:* Świetny post i miał sens! Trzeba żyć chwilą ;> Chociaż internet uzależnia to Dziękuje mu za poznanie tak wspaniałych ludzi :*
OdpowiedzUsuńLIZACZEK :*